Biała ciemność (recenzja)
Czy wiecie, że Antarktyda uznawana jest za pustynię, ponieważ nie ma tam opadów?
Henry Worsley od małego dziecka lubił kontakt z przyrodą oraz samotne wędrówki po lasach i łąkach, położonych niedaleko jego szkoły. Dużo czasu spędzał też w bibliotece pochłaniając poezję i książki podróżnicze. To tam zafascynował się osobą Ernesta Shackletona i jego wyprawami polarnymi. Na ten temat czytał wszystko co wpadło mu do rąk.
Potem pochłonęła go praca żołnierza, rodzina i codzienne życie. Aż w marcu 2004 roku z Henrym skontaktowała się wnuczka Shackletona, Alexandra. Poznała go z Willem Gow’em. Panowie postanowili wybrać się na biegun południowy, śladami Shackletona i jego nieudanej ekspedycji.
„Biała ciemność” to opowieść o wyprawach Henrego, pełnych niebezpieczeństw, trudów, samotnych dni, ale też niezwykłej siły woli i charakteru oraz przekraczaniu własnych granic. To piękny portret odważnego człowieka.
Książka choć króciutka, jest pełna faktów i zachwycających zdjęć. Została napisana w taki sposób, że nie można się od niej oderwać. Przed oczami mamy nieustraszonych podróżników, pustkowie, białe połacie śniegu i lodu.
„Biała ciemność” to historia, która chwyta za serce i wzrusza. Henry Worsley chce spełniać swoje marzenia, ale wie, że w domu czeka na niego kochająca żona, syn i córka. Polarnik musi dokonać trudnego wyboru. Czy zakończyć misję przedwcześnie, czy mimo wszystko brnąć dalej?
Jaką podejmie decyzję?
„Biała ciemność” to prawdziwa uczta literacka i wspaniała przygoda.
Wydawnictwo: W.A.B.