Ciało i krew (recenzja)

Śledztwo dziennikarskie jest jak puzzle, układanka, rebus do rozwiązania. Trzeba połączyć ze sobą wszystkie elementy. Odrzucić te niepasujące do reszty. Trzeba być inteligentnym, uważnym, skrupulatnym. Przydaje się też dobrze rozwinięta intuicja. Nie każdy dziennikarz jest stworzony do takiej pracy.

Grzegorz Sobal, jest dziennikarzem z Krakowa. Od dziesięciu lat pracuje w dziale miejskim w lokalnej gazecie. Ma kredyt do spłacenia i ciężko chorą matkę. Jego szef właśnie go awansował. Grzegorz ma pracować w dziale śledczym. Nie ma na to najmniejszej ochoty, ale nie może odmówić.

Jedzie do Sokółki, małej, spokojnej miejscowości na Podlasiu. Ma nadzieje, że znajdzie tam ciekawy temat na artykuł. Spaceruje po mieście, poznaje mieszkańców.

A czas ucieka. Wszystko się zmienia, gdy ginie proboszcz. 

Co stało się z księdzem? Czy odnajdzie się żywy, a może martwy?

„Ciało i krew” to kryminał, w którym dobrze zostało uchwycone życie w małym miasteczku. Przyjezdnym wydaje się, że panuje tu spokój, jest nudno i nic się nie dzieje. A nie jest to prawda. Każdy ma na sumieniu grzechy i pokusy, którym czasem ulega. Nawet ksiądz.

Historia jest wielowątkowa. Akcja płynie szybko. Autorka posiada dobry warsztat literacki. Podsuwa fałszywe dowody, tropy i poszlaki, które potrafią zmylić czytelnika. Do końca nie wiadomo, kto jest winny. 

Ciekawe, czy wam się uda odpowiednio połączyć elementy i ułożyć puzzle w całość? Czy wydedukujecie, kto jest winny?

Jeśli lubicie dobrze napisane kryminały, to sięgnijcie po „Ciało i krew”.

Autor książki: Marta Łysek

Wydawnictwo: WAM