Cztery ciotki i trup (recenzja)

Meddy Chan, fotografka ślubna, ma liczną rodzinę składającą się z matki i czterech ciotek oraz mnóstwa kuzynów. Jest z nimi zżyta. Pragnie być najlepszą córką i siostrzenicą. Chce być niezależna, ale boi się postawić na swoim.

Ponieważ Meddy jest posłuszną dziewczyną, zgadza się pójść na randkę w ciemno, którą zorganizowała jej mama. Niestety spotkanie nie przebiega po jej myśli. Meddy wraca do domu z trupem w bagażniku. Nie wie, co ma robić. O pomoc prosi swoją rodzicielkę. Ta wzywa posiłki, czyli cztery szalone ciotki.

Czy pomogą jej pozbyć się ciała?

Mają mało czasu, bo zbliża się ślub, którego organizacją zajmuje się ich rodzinna firma. Uroczystość ma odbyć się na wyspie. Tam Meddy spotyka swojego byłego chłopaka.

Jak potoczą się dalsze wydarzenia? Przekonajcie się sami.

„Cztery ciotki i trup” to komedia kryminalna zabarwiona czarnym humorem. Jest lekka, ciekawa i inteligentna.

Autorka ma oryginalne, groteskowe pomysły na fabułę, które sprawiają, że książka nie jest przegadana. Akcja cały czas mknie do przodu. Czytelnik trafia w sam środek genialnej intrygi.

Relacje rodzinne Meddy i jej ciotek zostały pokazane w sposób lekko prześmiewczy, z przymrużeniem oka. A postacie kobiece zostały uchwycone w nieszablonowy sposób.

W książce nie zabrakło wątków romantycznych, które ubarwiają całą historię.

Fajnie spędziłam czas z Meddy, jej mamą i ciotkami. Jednak to nie będzie moja ulubiona książka. Powodem są dialogi, które zostały napisane mieszanką kilku języków i sprawiały, że nie mogłam skupić się na przebiegu zdarzeń.

„Cztery ciotki i trup” mają zostać sfilmowane przez Netflix. Myślę, że wyjdzie z tego genialna komedia pełna pomyłek, zawiłości i dużej dawki humoru.

Autor książki: Jesse Q. Sutanto

Wydawnictwo: Luna