Dziewczyna ze słonecznikiem (recenzja)

Słonecznik od dawna uważany jest za symbol słońca. Kwiat ma dwa znaczenia. Z jednej strony oznacza dumę i pychę, a z drugiej radość i ciepło.

Łucja, bohaterka książki „Dziewczyna ze słonecznikiem” ma tatuaż z tą rośliną na nadgarstku. Młoda kobieta pracuje w domu kultury, gdzie prowadzi warsztaty artystyczne. Właśnie tam, poznaje dwóch przyjaciół. Kacper  jest malarzem. To skryty, mocno wycofany mężczyzna, którego coś gnębi. Bonio jest muzykiem, który chce, żeby Łucja pozowała do okładki jego pierwszej płyty. Kacper miałby namalować jej portret.

Dziewczyna choć niechętnie, zgadza się.

Co połączy tę trójkę młodych ludzi? Przyjaźń, miłość, a może coś jeszcze?

„Dziewczyna ze słonecznikiem” to słodko – gorzka powieść. Pokazuje, jak łatwo można stracić wiarę w siebie i swój talent, jeśli ma się apodyktycznego i wymagającego ojca, który wszystko krytykuje. Kacper często boi się wracać do domu, ma ataki paniki. Jest dorosły, ale nie może wyzwolić się spod władzy rodzica.

Tak jak bohaterka, uwielbiam jesień i zachwycam się nią często. O ile polubiłam Łucję, ciepłą, wrażliwą i pełna optymizmu dziewczynę, to przyznam, że Kacper mocno mnie irytował. Nie potrafiłam wczuć się w jego sytuację.

Książka była dla mnie za bardzo przewidywalna. Nic mnie w niej nie zaskoczyło. Tajemnicę rodzinną Kacpra odgadłam po kilkunastu stronach.

„Dziewczyna ze słonecznikiem” ma zachwycającą okładkę i myślę, że znajdzie ogromne grono swoich zwolenników. Jest napisana barwnym,lekkim językiem. Czuć w niej nutkę optymizmu i zachwyt nad polską, złotą jesienią.

Jeśli niezbyt przepadacie za tą porą roku, to może odnajdziecie w tej powieści powody, by ją bardziej polubić.

Autor książki: Aleksandra Rak

Wydawnictwo: Dragon