Free Birds (recenzja)

Bohaterka książki „Free Birds”, Caroline Nawrocka poznaje swojego idola, wokalistę zespołu The Free Birds. Od czasów nastoletnich śledziła jego karierę, miała wszystkie płyty, znała wszystkie piosenki. Alex Morgan ma skomponować piosenkę przewodnią do filmu, na podstawie książki, którą napisała Caroline. Niestety przystojny frontman cierpi na blokadę twórczą, którą zataja przed kolegami z zespołu. Pierwsze spotkanie Caroline i Alexa odbywa się w Los Angeles, ale nie należy do udanych.

Co się stanie, gdy pisarka, a zarazem młoda mężatka i sfrustrowana gwiazda rocka, w wyniku spisku, zostaną zamknięci na siedem dni w pokoju hotelowym? Czy wybuchnie między nimi namiętność, czy pojawi się uczucie, a może zwycięży nienawiść?

Bohaterowie spędzają ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zaczynają ze sobą rozmawiać i poznają się lepiej.

„Free Birds” to książka, która mnie urzekła. Nie brakowało w niej intensywnych emocji, rozterek, tajemnic i nieporozumień. Zaskakująca fabuła, zwroty akcji, nie pozwalały oderwać się od czytania ani na chwilę. Polubiłam bohaterów. Oboje mieli silne charaktery. Kibicowałam obojgu, a szczególnie Caroline. Bardzo chciałam, by była szczęśliwa.

Podobało mi się to, że historia opowiedziana została z dwóch perspektyw: kobiety i mężczyzny, a w tle poznajemy uroki i atrakcje jakie oferuje Los Angeles.

„Free Birds” to książka lekka, którą można przeczytać w jeden, zimowy wieczór. Romantyczna historia Alexa i Caroline, dwóch osób, które wiele różni. Uczucia zaskakują ich swoją intensywnością. Coś ciągnie ich do siebie. Jednak muszą zdecydować czy chcą, by nastąpił ciąg dalszy. A los im tego nie ułatwia.

Jeśli lubicie książki z „pazurem”, gdzie namiętność unosi się w powietrzu to przeczytajcie książkę Emilii Szelest.

Autor książki: Emilia Szelest

Wydawnictwo: Kobiece