Jesień na Węgierskiej (recenzja)

„Czasem żałoba pełna jest wprawdzie tęsknoty za bliskim, który odszedł, ale potrafimy z tym żyć, innym razem natomiast przewraca do góry cały nasz świat.”

W czasach napoleońskich śmierć była codziennością. Można było zginąć na wojnie, w pracy, podczas porodu. Żałoba gościła w wielu domach, a bliscy zmarłego musieli radzić sobie sami. 

Mąż Agaty Deynarowicz umiera. Kobieta szuka sposobu, żeby zarobić na utrzymanie swoje i dzieci. Chce razem z bratową Marianną, prowadzić rodzinny browar. Bohaterki nie mogą liczyć na pomoc mężów. Jeden zmarł, drugi uciekł do wojska i nie wiadomo, czy jeszcze żyje.

Spokojne życie nie jest im pisane. Ludziom nie podoba się, że dwie kobiety są samodzielne.

„Jesień na Węgierskiej” to pierwsza część sagi rodu Deynarowiczów. Powoli poznajemy ich historię i region, w którym żyją. Malownicze kresy to piękna kraina, lecz jej mieszkańcom nie brakuje trosk i zmartwień.

Na przełomie XVIII i XIX wieku światem rządzą mężczyźni. To oni podejmują wszelkie decyzje. Zarabiają na rodzinę i często nie liczą się ze zdaniem kobiet.

Bohaterki najnowszej powieści Magdaleny Niedźwiedzkiej zostały same. Wyzwoliły się spod wpływu mężów, lecz teraz muszą liczyć tylko na siebie. Pracują i podejmują trudne decyzje biznesowe, a także te dotyczące uczuć. Czują się wolne i niezależne. Tylko jak długo będą mogły się tym cieszyć?

„Jesień na Węgierskiej” to piękna opowieść o silnych kobietach, które wyłamują się ze schematów. Szukają szczęścia i chcą o sobie decydować.

Autor książki: Magdalena Niedźwiedzka

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka