Jeśli to cię uszczęśliwia (recenzja)

Czy ktoś z Was pamięta jeszcze amerykański serial Gilmore Girl (Kochane kłopoty)? Wiele lat temu, był moim ulubionym. Teraz jest znowu bardzo popularny. Podobno jest idealny na długie jesienne wieczory, wg tzw. „jesieniar”, czyli osób, które ubóstwiają jesienną atmosferę.

Książka „Jeśli to cię uszczęśliwia” miała oddawać klimat obecnej pory roku. Jej akcja rozgrywa się w małym miasteczku w Vermont. To tam po śmierci mamy przyjeżdża Michelle, która przez trzy miesiące musi zająć się pensjonatem. Potem rodzinny biznes ma przejąć jej siostra. Wkrótce młoda kobieta poznaje Cliffa, rozwodnika z dwiema córkami.

Czy bohaterka będzie chciała wrócić do Seattle i robić karierę? A może jej serce ktoś skradnie?

Jestem świeżo po lekturze i nie bardzo rozumiem zachwyty nad tą powieścią. Szczerze mówiąc, mnie trochę nudziła. Fabuła była rozwleczona, zakończenie przewidywalne, dialogi miejscami infantylne, miejscami zabawne. Jesiennej magii za wiele nie poczułam. Za to podobały mi się relacje Cliffa z córeczkami i pies Rakieta, który był przesłodki.

„Jeśli to cię uszczęśliwia” to przesłodzona historia, która mnie trochę rozczarowała i prędko o niej zapomnę. Myślę, że jest to pozycja dla czytelniczek, które w głębi duszy są romantyczkami i marzycielkami.

Autor książki: Julie Olivia

Wydawnictwo: Czwarta Strona