Kobieta w deszczu (recenzja)

Mówi się, że gdy pada deszcz to niebo płacze. Krople podobne są do łez. Mokre, zimne, spływają po twarzy. Zdarza nam się płakać ze szczęścia, lecz częściej robimy to ze smutku, bólu, bezsilności. W momencie, gdy jest nam źle na duszy.

Aletta Różańska jest psychoterapeutką, która poświęca dużo czasu swoim pacjentom. Od niedawna pracuje w swoim gabinecie, który znajduje się w pięknym Kołobrzegu. Odziedziczyła go po swoim mentorze. Zgłaszają się do niej osoby zagubione, szukające pomocy. 

Julia straciła pewność siebie. Kiedyś była przebojowa, ambitna. To się zmieniło. Młoda kobieta jest rozchwiana emocjonalnie, coraz częściej kłóci się z narzeczonym. Jest zmęczona tą sytuacją i prosi o pomoc psychoterapeutkę.

Eryka była na kilku terapiach. Ma męża, dzieci, majątek. Ma jednak wrażenie, że nic dobrego na nią już nie czeka. Zapisuje się na wizytę i okazuje się, że trafia do gabinetu należącego teraz do Aletty.

„Kobieta w deszczu” to powieść, która posiada swój niespieszny rytm. To przenikliwy obraz uczuć, które dotyczą każdego człowieka. Ból, niepewność, zazdrość, smutek, wybuchy złości, rozczarowanie, towarzyszą nam w różnych sytuacjach życiowych. Każdy z nas jest inny, ma swój bagaż doświadczeń i problemy. Czasem czujemy się samotni i nawet najbliżsi nie potrafią nam pomóc i zrozumieć.

Książka Doroty Milli porusza ważny temat dotyczący zdrowia psychicznego, który jest często bagatelizowany, spychany na margines, mało się o nim mówi. Autorka opisuje życie z osobą toksyczną oraz objawy, które towarzyszą atakom paniki.

Ta historia przynosi nadzieję. Wszystko, co złe kiedyś się kończy. Terapia pomaga, w momencie, gdy nie możemy sobie poradzić sami ze swoimi problemami.

„Kobieta w deszczu” to ujmująca opowieść, która przypomina nam, że warto zadbać o swoją psychikę i samopoczucie.

Czekam na drugi tom.

Autor książki: Dorota Milli

Wydawnictwo: Luna