Kod róży (recenzja)

„Kod róży” to najnowsza powieść Kate Quinn, której akcja została osadzona w czasach i realiach II wojny światowej.

Ta książka przyciągała mnie do siebie niczym magnes. Kiedy przeczytałam streszczenie zamieszczone na okładce, wiedziałam, że mi się spodoba. 

To była niesamowita przygoda, w której nie zabrakło zaskakujących momentów, mocnych wrażeń i tajemnic. Powieść jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, to jej duży plus.

Praca kryptologów od zawsze wydawała mi się niezmiernie ciekawa, pełna wyzwań, lecz też trochę frustrująca. Uważam, że nadają się do niej osoby niezwykle inteligentne i odporne na stres.

„Kod róży” to historia trzech młodych kobiet, które zostają zatrudnione do łamania szyfrów w tajnym ośrodku Bletchley Park. Osla, Mab i Beth trzymają się razem, są przyjaciółkami. Do czasu. Po wojnie nie kontaktują się ze sobą. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. Muszą połączyć siły, żeby dopaść zdrajcę i rozszyfrować bardzo ważny kod.

Czy im się to uda?

Bohaterki tej książki są mocne psychicznie, inteligentne oraz wytrwałe. Dzięki pracy, którą wykonują stają się silniejsze, walczą o siebie. Mają tajemnicę, której nikomu nie mogą wyjawić. To nie ułatwia im nawiązywania relacji z ludźmi. Nawet przed najbliższymi muszą dochować sekretu. To wiele je kosztuje, a gdy kończą służbę dla kraju, nadal wszystko czym się zajmowały musi pozostać enigmatyczne.

„Kod róży” to mistrzowska fabuła, od której nie sposób się oderwać. Pokaźnych rozmiarów powieść czyta się błyskawicznie. Zaskakujące zwroty akcji, miłosne historie (jedna z przyszłym księciem Filipem) sprawiają, że ta historia wciąga od pierwszej do ostatniej strony.

Bardzo chętnie obejrzałabym film lub serial nakręcony na podstawie tej książki. A jak tylko znajdę czas chwycę za kolejne powieści Kate Quinn.

Dziękuję za książkę @wydawnictwomando 🧡🤗

Autor książki: Kate Quinn

Wydawnictwo: Mando