Melodia mgieł dziennych (recenzja)

Es zawsze marzyła o tym, żeby śpiewać. Próbuje swoich sił w programach typu „Idol”. Pisze świetne teksty piosenek. Niestety nikt nie chce ich wydać. Pewnego dnia, przypadkiem poznaje Mel, która jest piosenkarką ale nie umie pisać dobrych tekstów. Es zostaje jej menadżerką. Niestety praca z Melodią, która jest uzależniona od używek nie daje Es satysfakcji. Dziewczyna czuje się niewidzialna, niezauważona.

„Melodia mgieł dziennych” Marty Bijan to książka, która wiele zdarzeń i rzeczy opisuje w sposób bardzo dosadny, realny, mocny. Świat Es, teraz i w przyszłości jest ciężki i mroczny. Na wszystkie smutki, zmartwienia i lęki pomagają kobiecie tabletki na uspokojenie. Czuje się niedoceniona i jest jej z tym źle. Melodia, której kariera nabiera tempa, nie radzi sobie z życiem. W życiu ich obu panuje smutek i melancholia.

Powieść pokazuje nam, że nie zawsze bycie na szczycie gwarantuje nam szczęście w życiu. A nasze marzenia nie zawsze się spełniają. Czasami zazdrościmy innym sukcesów, ale nie zastanawiamy się czy są ludźmi szczęśliwymi.

Mnie ta książka nie porwała.Ta historia to po prostu nie moja bajka. Za dużo w niej melancholii i smutku. Zachowania bohaterek często mnie irytowały. Musiałam się bardzo skupić, by wyłapać sens. Za dużo tu chaosu i nierównego stylu. To powieść na pewno inna niż wszystkie, które do tej pory czytałam. Dlatego to może być plus dla osób, które zetkną się z tą lekturą.

A Wy czytaliście, jak wasze wrażenia? A może macie ją w swoich planach czytelniczych?

Dziękuję wydawnictwu Kobiece za egzemplarz.

Autor książki: Marta Bijan

Wydawnictwo: Kobiece