Nowe starego początki (recenzja)

Czy lubicie rano wstawać? Jesteście sową, a może skowronkiem?

W książce „Nowe starego początki” spodobało mi się jedno zdanie: „Poranne wstawanie nigdy nie miało prawa stać się moim nawykiem.” Rozbawiło mnie ono bardzo. Te słowa wypowiada Zosia, bohaterka książki Małgorzaty Falkowskiej. Jej życie nie jest już takie bezproblemowe. Po powrocie z Afryki, Zosia i jej mąż, Sebastian, chcą adoptować dzieci. Nie jedno, nie dwójkę, ale trójkę. Wszyscy razem mają zamieszkać w starym domu, który Zosia odziedziczyła po matce. Miejsce wymaga gruntownego remontu, a bohaterka odkrywa w sobie talent literacki. Jej zapiski „Z pamiętnika idealnej matki” bawiły mnie do łez.

Jak cała rodzina odnajdzie się w starej posiadłości? Czy będzie to dla nich początek czegoś wspaniałego?

Kolejny tom sagi o sześciu, a właściwie siedmiu (pojawia się Anka) przyjaciółkach czyta się świetnie. Tym razem, autorka porusza trudny temat adopcji w Polsce. Jednak przedstawia go nam, z dużą dawką wyśmienitego humoru. Jak zwykle pani Małgorzata wymyśla sytuacje, które zaskakują bohaterki. W ich życiu ciągle coś się dzieje. Nowi ludzie, nowe wydarzenia, kłopoty i problemy, które nie omijają żadnej z nich. Niezmienna jest ich przyjaźń i to, że przyjaciółki zawsze mogą na siebie liczyć.

Autorka ma oryginalny, niepodrabialny styl pisania, jej pomysły są genialne, a bohaterowie jedyni i niepowtarzalni. 

Czytając „Nowe starego początki” miałam ochotę zadzwonić do swoich przyjaciółek i spotkać się z nimi na kawę oraz ploteczki. W dzisiejszych czasach więzi ludzkie są bardzo istotne i cudownie, gdy mamy wokół nas ludzi, którzy są dla nas ważni. Przyjaźń to skarb, warto go pielęgnować.

Czekam na dalsze losy zwariowanych przyjaciółek. Zastanawiam się, co przydarzy się im w kolejnym tomie.

Polecam serdecznie.

Autor książki: Małgorzata Falkowska

Wydawnictwo: Videograf