Ostre cięcie (recenzja)
Akcja powieści dzieje się jesienią 2017 roku w Opolu. Komisarz policji Jan Tajler musi złapać zabójcę młodej kobiety Aleksandry Nowak. Kobieta zginęła od rany ciętej szyi.
Tajler rozpoczyna swoje śledztwo. Na jego drodze staje Justyna Łubas, która marzy o karierze dziennikarskiej. Od trzech miesięcy mieszka w Opolu i pisze artykuły do „Nowej Trybuny Opolskiej”.
Komisarz nie robi na niej dobrego wrażenia. Redaktorka postanawia sama zająć się tematem śmierci kobiety i nieudolnością organów ścigania.
Czy Jan Tajler złapie mordercę? A może dojdzie do kolejnej zbrodni? Nowych poszlak i tropów wciąż przybywa.
„Ostre cięcie” to kryminał podobny do innych, które czytałam. Dochodzi do morderstwa, a do jego rozwiązania zostaje wytypowany funkcjonariusz, który od kilku lat pracuje w policji. Wykorzystuje wszystkie swoje znajomości i umiejętności, by złapać sprawcę. Wszystkie kawałki układanki musi ułożyć w całość.
Przypatrujemy się jego metodom pracy, a także życiu osobistemu. A relacje z kobietami Jana Tajlera nie należą do łatwych.
Przekonamy się też, że praca dziennikarza śledczego jest czasami bardzo niebezpieczna. Jak wiele można zyskać lub stracić pisząc świetny artykuł?
W powieści poruszany jest temat homoseksualizmu i ukrywaniu tego faktu przed rodziną.
„Ostre cięcie” to dobry kryminał, ale mnie nie porwał ani nie zachwycił. Przyznam, że nie poczułam klimatu tej powieści. Myślę, że spodoba się tym z Was, którzy mieszkają lub byli w Opolu.
„Drogi prokuratorze, trzeba się przyjrzeć ludzkim maskom, aby odkryć wśród nich prawdziwą twarz mordercy”.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Wydawnictwo: Novae Res