Perfumeria na rozstaju dróg (recenzja)
Ulubione zapachy potrafią przywoływać miłe wspomnienia. Pachnące ciasto wyjęte z piekarnika przypomina nam o ukochanej babci, dym z cygara – o dziadku. Zapach morza, deszczu, kwiatów w wazonie, kawy o poranku, przywołuje uśmiech na naszych twarzach. Niektóre aromaty mogą denerwować, przyprawiać o ból głowy. Inne kuszą, uwodzą, przyciągają naszą uwagę i zainteresowanie.
„Perfumeria na rozstaju dróg” to zaczarowana książka pełna magii, miłości i cudownych wonności, które potrafią zmienić ludzi i ich historie. Lawenda, konwalia, jaśmin, białe piżmo uspokajają, wyciszają, ale też dodają odwagi i rozpalają zmysły.
Laura bohaterka powieści chce tworzyć zapachy, które będą dawały ludziom radość, moc, ukojenie. Razem z córką Gabrysią wprowadza się do domu w Małej Przytulnej i planuje otworzyć swoją perfumerię.
Pewnego dnia do jej drzwi puka nieznajomy. Czy ta wizyta namiesza w uczuciach bohaterki? Czy tajemniczy gość skradnie serce Laury?
„Perfumeria na rozstaju dróg” to lektura, która przynosi nadzieję na to, że pomimo przeciwności losu, wszystko ułoży się dobrze.
Autorka przenosi nas do miejsca, gdzie codzienność jest mniej zwyczajna, problemy tracą swoją intensywność, a charakterystyczni bohaterowie ubarwiają fabułę i wzbudzają emocje.
Powieść otula swoim ciepłem, niczym kołderka w chłodny wieczór i budzi przyjemne skojarzenia. Ta nastrojowa, urocza historia sprawia, że robi się milutko na serduszku i nie sposób się w niej nie zakochać.
Okładka zachwyca i pięknie prezentuje się na półce.
Gorąco polecam 👍
Wydawnictwo: Flow