Punkt zwrotny (recenzja)

Nikt nie może uciec od swoich problemów, ale gdy one narastają, warto czasem zmienić miejsca zamieszkania. Wyjechać na weekend lub dłużej. Odpocząć, pomyśleć.

Marzena, Zofia i Teresa nie znają się, lecz wpadają na ten sam pomysł. Chcą odciąć się od zmartwień, przemeblować swoje życie. Na kilka tygodni wynajmują pokoje w zabytkowym dworcu w Trzęsaczu.

Sezon turystyczny się skończył. Jest mglisto, wietrznie i zimno. Czy przyjezdne będą się nudzić? A może tu znajdą swoje miejsce na ziemi?

„Punkt zwrotny” Doroty Schrammek to ciepła, urocza, klimatyczna książka, która pokazuje, że nie trzeba bać się zmian. Nie warto się poddawać. Trzeba myśleć pozytywnie i mieć nadzieję na lepsze jutro.

To powieść poruszająca trudne tematy. Rozwód, choroba, dyskryminacja w pracy, brak weny twórczej. Z tymi zdarzeniami muszą poradzić sobie bohaterki.

Pisarka wplotła w fabułę wiele ciekawostek dotyczących Trzęsacza, które warto poznać. 

Świetnie, że sporo miejsca poświęcono seniorom. Ich sprawom, potrzebom, dylematom, zmartwieniom.

Natomiast nie podobało mi się jedno stwierdzenie dotyczące kobiet. Zacytuję: „Żona i matka – kobiecość wypełniona w stu procentach”. Dla mnie to jakiś archaizm.

Pomimo tego jednego minusa, „Punkt zwrotny” to lektura przyjemna jak promyk słońca w pochmurny dzień.

Przekonajcie się, jak wygląda życie nad morzem po sezonie.

Autor książki: Dorota Schrammek

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska