Samotność polarnika (recenzja)

„Spróbuj jeszcze ten jeden raz – umrzeć jest przeraźliwie łatwo. Znacznie trudniej jest żyć dalej”. To fragment wiersza poety Roberta Service’a. Pod wpływem tych słów, Douglas Mawson znalazł w sobie siłę, żeby wydostać się z głębokiej szczeliny. W tym momencie był zdany tylko na siebie.

„Samotność polarnika” to opowieść o niezwykłym harcie ducha i heroicznej walce o przetrwanie na Antarktydzie. Zawiera zdjęcia zrobione przez członka załogi Franka Hurleya oraz fragmenty dziennika kierownika wyprawy, którym był Douglas Mawson.

To historia niezwykła, prawdziwa, przyprawiająca o dreszcze i łzy wzruszenia.

Pokazuje życie polarników na Antarktydzie, które jest niezwykle trudne i pełne wyrzeczeń.

Douglas Mawson był geologiem i badaczem. Jako kierownik i organizator, musiał znaleźć pieniądze na wyprawę i statek, skompletować załogę, zgromadzić zapasy. Musiał mieć dobry plan i nie bać się wyzwań.

Z wyprawą polarnika wiąże się ogromne ryzyko, ekstremalne zmęczenie, głód, ból mięśni, chłód, odmrożenia, monotonia, niepokój, pragnienie snu, wyczerpujący marsz.

To też czas długiego oczekiwania na statek, który ma przypłynąć po ekipę i zabrać ich do domu. W książce znajdziemy opisy codziennego życia polarników, na małej przestrzeni, w prowizorycznej chacie. Małe radości podnoszące morale, dobre jedzenie, przydział czekolady, słuchanie muzyki z gramofonu, czytanie, rozmowy.

Wyprawa dowodzona przez Douglasa Mawsona była jedną z ważniejszych ekspedycji, a jego samotna wędrówka do kwatery zimowej przeszła do historii.

„Samotność polarnika” wciągnęła mnie od pierwszych stron. To książka, którą trudno zapomnieć.

Autor książki: David Roberts

Wydawnictwo: Słowne