Szpital na perypetiach (recenzja)

Dobrze napisana książka potrafi oderwać od zmartwień, szarej codzienności i otaczającej nas rzeczywistości. Nie raz mamy ochotę odciąć się od problemów, zapomnieć o nich na chwilę i przenieść się do świata wykreowanego przez autora lub autorkę.

„Szpital na perypetiach” Malwiny Ferenz jest jedną z takich lektur. Pewnego dnia kilka osób zostało poszkodowanych w wypadku. Trafiają na szpitalny oddział. Okazuje się, że bohaterów wiele ze sobą łączy. Ktoś ukrył skradzione diamenty. A na scenę wkracza ośmioletni, rezolutny Tadzio.

Dlaczego plan doskonały nie wypalił? Czy los zadrwił z bohaterów? I czy warto wierzyć w przypadki?

„Szpital na perypetiach” to komedia kryminalna, która rozgrywa się w malowniczym Wrocławiu. Dużo miejsca odgrywa w niej przypadek. Intryga została misternie utkana i świetnie pomyślana. Język jest sarkastyczny, czasem ironiczny, pełny świetnego humoru. Historia jest lekka, szalona, świeża i optymistyczna. Akcja płynie niczym wartka rzeka.

To lektura dla każdego z was. Fantastyczna zabawa murowana. Relaksuje i wprawia w dobry nastrój.

Kieszonkowe wydanie udało mi się kupić jakiś czas temu w Lidlu. A rozmiar książki pozwala zabrać ją ze sobą wszędzie.

Autor książki: Malwina Ferenz

Wydawnictwo: Filia