Tajemnica domu Tunerów (recenzja)
Czy czytacie opisy na obwolucie?
Seria butikowa wydawnictwa Albatros na tle innych wyróżnia się zachwycającymi okładkami.
W tym miesiącu postanowiłam sięgnąć po książkę „Tajemnica domu Tunerów” napisaną przez Kate Morton.
Na terenie pięknej posiadłości w małym miasteczku w Australii dochodzi do mrożącego krew w żyłach zdarzenia. Zostają znalezione zwłoki pani Turner i trojga jej dzieci. Ciało czwartego nie zostaje odnalezione. Wszystko wskazuje na rozszerzone samobójstwo.
Czy taka jest prawda? Może ktoś zataił fakty? Czy po latach tajemnica zostanie odkryta i czy zmieni życie osób, które są w nią uwikłane?
Książka została umiejscowiona w dwóch strefach czasowych.
Niestety mnie zawiodła. Była przewidywalna, męcząca, niemiłosiernie rozwleczona. Brakowało jej tempa. Nie podobały mi się zbyt długie i niepotrzebne opisy wszystkiego: kwiatków, ptaszków, pogody. Wątek kryminalny był mocno średni. Wielu zdarzeń można było bardzo łatwo się domyślić. Bohaterowie również mnie nie zachwycili.
Jednak było w niej coś, co sprawiało, że chciałam poznać zakończenie. I to mi się udało.
„Tajemnica domu Tunerów” to książka nie dla mnie. Jeśli jednak ktoś z Was czerpie przyjemność z czytania długich, poetyckich opisów to myślę, że może sięgnąć po tę historię.
Wydawnictwo: Albatros