Tajemnice z przeszłości (recenzja)
Ostatni tom książkowej serii zawsze budzi u mnie skrajne emocje. Z jednej strony cieszę się, że poznam zakończenie historii. Z drugiej przykro mi rozstawać się z bohaterami i miejscami opisanymi w powieści.
„Tajemnice z przeszłości” to trzecia część sagi „Wydziedziczone”. W niej poznajemy zakończenie wszystkich wątków rozpoczętych w poprzednich tomach.
Józia w dalszym ciągu pracuje w antykwariacie. Niestety jej pracodawca umiera. Kobieta nie ma pojęcia, co ma dalej robić. Szukać pracy, a może wracać na wieś do domu rodzinnego.
Okazuje się, że zmiany w życiu nie zawsze są złe. Romuald, wdowiec i ojciec szóstki dzieci, prosi o rękę Józi.
Czy los bohaterki się odmieni? Czy uda jej się odkryć wszystkie rodzinne tajemnice? Czy kobieta odnajdzie prawdziwego ojca i odkryje, kto zabił Antka?
Autorka sprawnie i fachowo zarysowała tło dziejowe, w tym polityczne w XIX-wiecznej Polsce. Dzięki niemu dowiadujemy się, jak żyło się bogatym i biednym obywatelom w czasach pokoju i wojny. Poznajemy ludzi, którzy zostawili po sobie ślad i zapisali się na kartach historii.
Język w powieści jest miejscami zawiły i niezrozumiały dla czytelnika, gdyż część dialogów napisanych zostało gwarą.
„Tajemnice z przeszłości” to interesująca lektura, która pokazuje, jak ważne są nasze korzenie. To skąd pochodzimy, jakie było nasze dzieciństwo, wpływa na nasze późniejsze życie i dokonywane przez nas wyroby. Sekrety, niedopowiedzenia, tajemnice mogą być ciężarem i sprawić, że nie możemy skupić się na teraźniejszości. Chcemy poznać prawdę, czasami za wszelką cenę.
Historia Józi jest wielowymiarowa, emocjonująca. Intryguje i przyciąga, lecz ostatni tom sagi jest nierówny. Pierwsze kilkadziesiąt stron nie było zajmujących i liczyłam, że opowieść nabierze szybszego tempa. Tak też się stało. W dalszej części akcja stała się dynamiczna, a następujące po sobie wydarzenia przyciągnęły moją uwagę.
Polecam 👍.
Wydawnictwo: Mando