To tylko przyjaciel (recenzja)
W ostatnim czasie w moim życiu dużo się działo. Dlatego książkę „To tylko przyjaciel” zaczynałam czytać trzy razy. Po kilkunastu stronach odkładałam ją na półkę. Jednak cały czas coś mnie ciągnęło do tej historii i jej bohaterów.
Kristen i Josh poznają się przypadkiem, a ich znajomość zaczyna się w dość niesprzyjających okolicznościach. Okazuje się, że mają wspólnych przyjaciół, którzy niedługo biorą ślub. Kirsten ma narzeczonego, a Josh jakiś czas temu rozstał się z dziewczyną.
Czy tą parę połączy uczucie? Czy na ich drodze do szczęścia staną przeszkody?
Postać Kristen, autorka wzorowała na swoje przyjaciółce, która miała problemy ze zdrowiem. W swoje książce chciała pokazać innym kobietom, że choroba ich nie definiuje. Bohaterka powieści cierpiała wiele lat, nieraz ból był tak silny, że nie pozwalał jej czerpać z życia wszystkiego co najlepsze. Jednocześnie Kirsten uważała, że nie jest pełnowartościową kobietą. Czuła się nie dość dobra dla Josha, niewystarczająca.
Wszystko zaczyna się od świetnego seksu, ale tak naprawdę „To tylko przyjaciel” to nie jest zwykły romans. To opowieść o wielkim uczuciu, które potrafi być tak silne, że zwycięża wszelkie przeszkody. Może nie jest to wybitna książka, ale czyta się ją przyjemnie. Nie brakuje w niej zaskakujących momentów. A Josh skradł moje serce.
Wydawnictwo: Muza