Trudna radość (recenzja)

„Błądzimy, krzywdzimy, wstydzimy się własnych uczynków, ale dopóki żyjemy, wciąż mamy szansę coś z tym zrobić”

Ci z Was, którzy czytali trzy tomy „Lwowskiej odysei” Magdaleny Kawki, z pewnością nie mogli się doczekać kolejnej części.

Tym razem, autorka przenosi nas do roku 1947. Z wypiekami na twarzy możemy śledzić dalsze losy rodziny Lindnerów, Lilki, Oresta oraz pozostałych bohaterów. Los ich nie oszczędza. Szykuje niespodzianki. Nie mogą zapomnieć o trudnej przeszłości, a tęsknota daje o sobie znać.

„Trudna radość” to opowieść o szczęściu, wielkiej miłości, cierpieniu, bólu, rozłące i smutku.

Ludzie, którzy przeżyli wojnę pragną zaznać spokoju. Jednak czasy są niepewne, a strach ich nie opuszcza. W każdej chwili może stać się coś złego, nieodwracalnego. Bohaterowie boją się o swoich najbliższych. Czasami nie mają pojęcia, czy żyją i czy będzie dane im się jeszcze spotkać. Demony przeszłości ich nie opuszczają, a oni muszą podejmować niełatwe decyzje.

„Trudna radość” to ostatnia część sagi, która odpowiada na wszystkie pytania. Wreszcie wszystko staje się jasne i klarowne. Książkowe postacie wyjawiają nam swoje tajemnice i sekrety. Poznajemy ich argumenty i motywacje. 

Magdalena Kawka stworzyła piękna historię, przez którą się płynie. Interesująca fabuła trzymała w napięciu od pierwszych stron. Sprawiła, że dla mnie czas się na chwilę zatrzymał. Kilka godzin minęło niepostrzeżenie, a ja zanurzona w lekturze nagle zdałam sobie sprawę, że za oknem jest już ciemno.

Bardzo lubię czytać takie książki i polecać je Wam.

Autor książki: Magdalena Kawka

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka