Zabójstwo na cztery ręce (recenzja)

Czytając „Zabójstwo na cztery ręce” czujemy, jakbyśmy byli na typowo polskim, trochę „przaśnym” weselu. Z tańcami, dobrym jedzeniem, wódeczką i rozmowami przy stole. Do czasu, aż przez przypadek w składziku znajdujemy nieboszczyka. Tzn. wdowa po aptekarzu Karolina Morawiecka robi to za nas.

Początkowo nikt z gości weselnych nie chce się przyznać do znajomości z denatem. Okazuje się, że szantażował on wielu z nich. Na rozwiązanie zagadki polska Panna Marple ma czas do końca wesela. Z pomocą zakonnicy – siostry Tomaszy i swoich sąsiadów Jacka i Karoliny udaje jej się dojść do prawdy.

Jeśli mieliście ciężki dzień i chcecie się wieczorem zrelaksować – to polecam. Przy lekturze nie będziecie się bać, a kilka momentów może Was zaskoczyć. „Zabójstwo na cztery ręce” to lekko napisana, wciągająca komedia kryminalna. Dostaniemy w niej dużą dawkę ciepła i poczucia humoru.

Przyjemnej lektury 📚

Autor książki: Karolina Morawiecka

Wydawnictwo: Lira