Zemsta byłych żon (recenzja)
„Lepiej płakać w ferrari, niż śmiać się na rowerze” – zgadzacie się z tym zdaniem, czy nie bardzo?
Bohaterki książki „Zemsta byłych żon” Anny Matusiak mają majętnych mężów. Mieszkają w ogromnych willach na strzeżonym osiedlu. Nie pracują, do dyspozycji mają służbę. Nie narzekają na brak pieniędzy i luksusów.
Wszystko się zaczyna zmieniać, gdy na ich osiedle wprowadza się nowa rodzina. Marika i Grześ nie chcą, żeby pieniądze ich zmieniły.
Czy Sylwia, Laura i Aneta są szczęśliwe? Czy ich mężowie ich kochają i szanują? A może liczy się dla nich tylko kasa i prestiż?
„Zemsta byłych żon” to powieść z gatunku tych słodko-gorzkich. Szczęście okazuje się pozorne. Bohaterki fabuły nie są wolne, ani niezależne. Czują się samotne i niezrozumiane. O wszystkim decydują ich mężowie, a one na wiele spraw muszą przymykać oczy.
Interesy, romanse, podejrzenia, a na końcu zemsta. Wszystko to zostało napisane lekkim piórem i okraszone sporą dawką świetnego humoru.
Nic tylko czytać.
Wydawnictwo: Lekkie