Zniknięcie pani Christie (recenzja)

Czytam kryminały Agathy Christie po kilka razy. Uwielbiam adaptacje jej prozy, szczególnie, gdy rolę Herkules’a Poirot’a gra David Suchet. Bardzo interesuje mnie ta pisarka, jako osoba. Uważam, że miała wybitny umysł, niesamowitą wyobraźnię i ciągłe była ciekawa świata. Zwiedziła m.in. wykopaliska na Bliskim Wschodzie, Afrykę Południową, Hawaje, Kanadę i Australię.

Pod koniec 1926 roku Agatha Christie wyszła z domu i zaginęła na 11 dni. W tym czasie nikt nie wiedział, gdzie się znajduje. W jej poszukiwania włączyło się wiele osób.

Zagadkowa historia zniknięcia Agathy Christie nie jest do dziś wyjaśniona. Tej sprawie próbuje się przyjrzeć w swojej powieści Marie Benedict. Narracja w niej prowadzona jest dwutorowo. Od momentu, gdy Agatha poznaje Archibalda Christie i po jej zniknięciu, gdy zaczyna się dochodzenie policji.

Dlaczego znana pisarka zniknęła? Jakie miała powody? Czy była szczęśliwa? A może zamieszany jest w to jej mąż?

„Zniknięcie pani Christie” to dobrze napisana fikcja literacka. Książka jest wypełniona trudnymi emocjami. Zachowanie bohaterki i jej małżonka raz po raz niezmiernie mnie denerwowało. Oczywiście to były inne czasy, od kobiety wymagano poświęceń. Uważam, że toksyczny związek niszczył Agathę.

Cieszę, że mogłam przeczytam powieść Marie Benedict. Jej lektura umiliła mi piątkowe popołudnie.

Autor książki: Marie Benedict

Wydawnictwo: Znak Horyzont