Alaska. Przystanek na krańcu świata (recenzja)

Pamiętam, że dobrych kilkanaście lat temu, ogromne wrażenie wywarł na mnie film „Wszystko za życie”. Jego bohater po ukończeniu studiów, sprzedaje i rozdaje prawie wszystko co posiada, a potem udaje się na Alaskę i żyje w dzikiej głuszy. Jeszcze wcześniej z wielką przyjemnością zasiadałam co tydzień przed telewizorem i oglądałam uroczy serial „Przystanek Alaska”. 

Niedawno w moje ręce trafiła książka Damiana Hadasia „Alaska. Przystanek na krańcu świata”.

Alaska to największy i najrzadziej zaludniony stan Ameryki. Fascynuje mnie od dawna jej przyroda, klimat, mieszkańcy. Podobno spotkanie z łosiem nie jest tam rzadkością.

Alaska jest różnorodna, pełna kontrastów, ale też potrafi być niebezpieczna. Obszar ten nawiedzają trzęsienia ziemi, rozległe pożary, można stanąć oko w oko z niedźwiedziem. Zmiany klimatu sprawiają, że mieszkańcom żyje się coraz trudniej.

Damian Hadaś mieszka na Alasce. W swojej książce pisze o faktach i mitach z nią związanych, o trudnej historii rdzennych mieszkańców, o poszukiwaczach ropy, miedzi i złota. Opisuje zmiany klimatyczne, rozmawia z ludźmi, zadaje im pytania i szuka odpowiedzi.

Moim marzeniem jest pojechać na Alaskę. Jednak po przeczytaniu książki, myślę, że nie byłoby to idealne miejsce do życia dla mnie, choć mróz i chłód mi nie straszne. 

Jeśli nie masz pieniędzy lub czasu na wyjazd na Alaskę to zasiądź wygodnie w fotelu i przeżyj tę podróż nie ruszając się z domu. Pomogą Ci w tym, piękne fotografie, których dużo znajdziesz w książce. Dzięki nim, przeniesiesz się na Alaskę, która zaczaruje Cię swym malowniczym krajobrazem i niezwykłą historią.

Autor książki: Damian Hadaś

Wydawnictwo: Poznańskie