Nieszczęście w szczęściu (recenzja)

Czy wierzycie w przesądy, fatum, czarne koty, pechową trzynastkę? Czy uważacie, że szczęście bądź nieszczęście zależy od losu?

Tekla ma dobrą passę w życiu. Ma pracę, fajnego faceta, wygrywa w totka. Jest tym zaskoczona i trochę przytłoczona. Niestety zawistnych ludzi wokół niej nie brakuje. Dziwne sytuacje i wydarzenia mnożą się wokół niej. Ktoś usiłował ją zabić. Jej przyjaciółka Dominika postanawia zgłosić sprawę na policję.

Dla akcji wkracza komisarz Gawron i jego koleżanka z pracy Franka.

„Nieszczęście w szczęściu” to zgrabnie napisana komedia kryminalna. Autorka ma specyficzny styl, który nie każdemu przypadnie do gustu. Widać, że lubi używać sporej ilości wulgaryzmów w dialogach. Większość książki zajmują przesłuchania podejrzanych, świadków, sąsiadów, koleżanek z pracy. Pisarka za bardzo skupia się na rytuałach odganiających pecha. Intryga nie jest skomplikowana i łatwo odgadnąć, kto jest winny.

„Nieszczęście w szczęściu” to powieść, która nie jest ani rewelacyjna, ani bardzo słaba. Jest średnia. Bez wielkich zachwytów. Ratuje ją fajne poczucie humoru, zabawne sytuacje i dowcipne konwersacje między bohaterami, pomijając przekleństwa.

Na raz, na jeden wieczór.

Autor książki: Olga Rudnicka

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka