Sopot w trzech aktach (recenzja)

Czy byliście w podróży poślubnej? Spotkała was jakaś przygoda?

Moja podróż poślubna miała miejsce ładnych parę lat temu. Był październik i polecieliśmy na tydzień do Budapesztu. Cieszyliśmy się sobą, ale mieliśmy też czas na zwiedzanie stolicy Węgier i kosztowanie specjałów, z których słynie. Nie obyło się bez przygód. Było późne popołudnie. Wjechaliśmy na jedno ze wzgórz, lecz okazało się, że drogę powrotną będziemy musieli pokonać pieszo. Robiło się ciemno, szliśmy przez las i nie było to zbyt zabawne. W końcu udało nam się dotrzeć do hotelu i to wydarzenie pamiętamy do dziś.

Róża i Szymon Solańscy w podróż poślubną jadą do Sopotu. Wiernie towarzyszy im w tej wyprawie, kundelek Gucio. Małżonkowie mają nadzieję na spokój i udany wypoczynek w nadmorskim pensjonacie Józefina. Niestety, dochodzi do morderstwa, a Róża, Szymon i Gucio będą brali udział w śledztwie.

Czy ta sprawa ma jakiś związek z zaginięciem dwóch kobiet sprzed lat?

„Sopot w trzech aktach” to dziesiąta część serii Kryminał pod psem. Ten z was kto czytał poprzednie tomy, doskonale zna bohaterów. Nowi czytelnicy, mam nadzieję, że zakochają się w oryginalnym, jedynym w swoim rodzaju stylu autorki. Fabuła jest dobrze przemyślana i skonstruowana. Duża dawka poczucia humoru, jak zwykle u pani Marty, jest gwarantowana.

Uwielbiam to jak pisarka w uroczy sposób opisuje życie mądrego kundelka Gucia. Piesek nigdy nie pogardzi dobrą kiełbaską, ani śledzikiem. Bierze czynny udział w śledztwie. Na każdy temat ma swoje opinie i przemyślenia, a złoczyńca powinien uważać, żeby nie natknąć się na jego ostre ząbki.

„Sopot w trzech aktach” to przeurocza książka, która zapewni wam świetną rozrywkę. Autorka po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i uraczyła nas komedią kryminalną na najwyższym poziomie.

Autor książki: Marta Matyszczak

Wydawnictwo: Dolnośląskie