Sprawa lorda Rosewortha (recenzja)
Fabuła najnowszej powieści Małgorzaty Starosty rozgrywa się w drugiej połowie XX wieku. Angielscy arystokraci żyją otoczeni bogactwem i blichtrem. Jednak ich życie nie jest bezstresowe. Sekrety i tajemnice z przeszłości nie pozwalają im spać spokojnie.
Do Jonathana Harpera, prywatnego detektywa zgłasza się córka lorda Rosewortha, który niedawno został zamordowany. Ruth prosi go o pomoc w śledztwie.
Czy to zbrodnia doskonała? Kto za tym stoi, jaki miał motyw i czy poniesie zasłużoną karę?
„Sprawa lorda Rosewortha” to powieść detektywistyczna, która zapewnia fajną rozrywkę na kilka godzin. Akcja płynie wartko. Nie brakuje w niej intryg, kłamstw, knowań oraz mylenia tropów. Czuć retro klimat, a łamigłówka do rozwiązania czeka na czytelnika.
Historia mi się podobała, ale nie zachwyciła tak, jak tego oczekiwałam. Była wciągająca i angażująca, ale na jej końcu zdarzało mi się tracić wątek. Dużo podobnych książek już przeczytałam.
Wydawnictwo: Labreto