Zbrodnia w operze (recenzja)
Kupujemy bilet na przedstawienie. Idziemy do opery. Siadamy na swoim miejscu i czekamy. Kurtyna się podnosi. Na scenę wychodzą aktorzy i zaczyna się widowisko. Miłość miesza się z nienawiścią, a pięknie zaśpiewana aria powoduje u nas ciarki na ciele.
A co dzieje się później? Po spektaklu, za kulisami.
Tu wodze fantazji puścili utalentowani polscy autorzy kryminałów. „Zbrodnia w operze” to zbiór dziesięciu opowiadań. Każde jest inne, różnorodne i niepowtarzalne. Roi się tu od kryminalnych zagadek, zdrad, trupów, upiorów, przesłuchań, świadków. A wśród nich czai się sprawca. Każdy może być podejrzanym: diwa operowa, aktor drugoplanowy, reżyser, operator, sufler, portier, widz.
„Morderstwo to poważna sprawa – odpowiedziała powoli – i trzeba mieć do niego ważny powód.”
„Zbrodnia w operze” to świetny zbiór historii, które nie zanudzają, lecz wzbudzają ciekawość. A także wprowadzają Czytelnika w magiczny świat Teatru Wielkiego – Opery Narodowej.
Wydawnictwo: Harde