Morderstwo w Kingfisher Hill (recenzja)
Cześć wszystkim. Lubicie czytać kryminały?
Ja uwielbiam te napisane przez Agathę Christie.
Bardzo lubię postać Herculesa Poirota, którego stworzyła ta wspaniała pisarka. Przeczytałam wszystkie książki z tej serii. Dlatego, gdy dowiedziałam się kilka lat temu, że Sophie Hannah została wybrana przez rodzinę autorki do pisania nowych przygód Poirota, nie mogłam się doczekać, by sprawdzić czy jej styl pisania przypadnie mi do gustu. No cóż, uwielbiam 😉
Teraz przyszedł czas na „Morderstwo w Kingfisher Hill”.
Detektyw otrzymuje list od Richarda Devonporta. Jego brat został zamordowany. Mężczyzna prosi Herculesa, by przyjechał do posiadłości w Kingfisher Hill i dowiódł niewinności jego narzeczonej.
Poirot udaje się wraz ze swoim przyjacielem inspektorem Edwardem Catchpoolem w podróż luksusowym autokarem, by rozwiązać kolejną zagadkę. Podczas wyjazdu dochodzi do dziwnego zdarzenia. Jedna z pasażerek zachowuje się dość osobliwie. Chce wysiąść z pojazdu, bo boi się, że ktoś ją zamorduje. Detektyw przeczuwa kolejne kłopoty.
Hercules Poirot jak zwykle jest w wybornej formie intelektualnej. Jego „małe szare komórki” pracują na najwyższych obrotach. Porządek i metoda to jego motto. Czy komuś uda się przechytrzyć sławnego detektywa? Czy mały Belg rozwikła kolejną zawiłą zagadkę? Czy odkryje kto jest winny?
„Morderstwo w Kingfisher Hill” to historia, która wciąga nas od pierwszych stron. Śledztwo jest zawiłe, bohaterowie ukrywają prawdę. Pozornie nic nieznaczące rzeczy, wydarzenia, rozmowy, mogą naprowadzić słynnego detektywa na trop mordercy. W posiadłości, do której udaje się Hercules, ludzie zachowują się bardzo dziwnie. Czuć ogromne napięcie, gniew, strach.
Czytając powieści Agathy Christie, lubię zastanawiać się, kto jest mordercą. Jakie miał motywy, dlaczego to zrobił i czy popełnił jakiś błąd. Niestety w znajdywaniu winnego nie jestem tak dobra jak Poirot 😉. No cóż w końcu to on jest genialnym detektywem.
Dobrej zabawy 😀
Wydawnictwo: Dolnośląskie
